Ksiądz-raper. Duchowny celebryta bez „wody sodowej”
Internet sprawił, że pojawiło się wielu księży-celebrytów. Sława nie zawsze im służy czego dowodzi przykład ojca Szustaka. Są jednak duchowni robiący karierę i zachowujący kapłańską dyscyplinę i pokorę.
Ksiądz Jakub Bartczak jest znany wśród młodzieży. Rapujący ksiądz ma setki tysięcy fanów w internecie. Podbija serca młodych ludzi nie tylko formą przekazu ale i pokorą i naturalnością.
Ksiądz Bartczak wyświęcony 2006 roku skupia się na powołaniu i jest jemu wierny. Jego przekaz to nawoływanie do pokuty, pojednania i modlitwy.
W odróżnieniu do innych księżny celebrytów nie rości sobie prawa do reformowania kościoła i napominania przełożonych.
W wywiadach sam o sobie mówi, że dorastał na wrocławskim blokowisku i na długo przed tym zanim został kapłanem związany był z tamtejszym środowiskiem hip-hopowym. Mimo bliskiego kontaktu ze środowiskiem gdzie największymi wartościami są seks i pieniądze pozostał wierny swojemu wyborowi potwierdzonemu w 2006 roku.
Będąc klerykiem zgodnie z sugestią przełożonych zawiesił swoją karierę muzyczną. Mimo to okazało się, że pasję muzyczną można pogodzić z kapłaństwem. W 2013 roku ksiądz Bartczak wydał swoją pierwszą płytę zatytułowaną „Powołanie”. Utwory na niej zawarte jak i cała płyta została dobrze przyjęta. Także przełożeni młodego księdza zaakceptowali taką drogę głoszenia „dobrej nowiny”. Kolejne płyty z 2016, 2018 i 2020 roku także spotkały się z ciepłym przyjęciem.
Ksiądz Bartczak nie zapomina też oswoim najważniejszym powołaniu. Jest przede wszystkim dobrym kapłanem. Bez rozgłosu i nie dla poklasku pomaga bezdomnym, działa w duszpasterstwie młodzieży i pracuje jako kapelan w Dolnośląskim Centrum Chorób Płucnych, co w dobie pandemii koronawirusa jest szczególnym wyzwaniem.
Postawa księdza Bartczaka jest znakomitym przykładem, że bycie księdzem-celebrytom nie stoi w sprzeczności z realizacją powołania i pokorą jaka powinna cechować osoby duchowne.
Źródło: YT/PP
fot. GD