Niezwykłe spotkanie z dzikimi końmi w polskich lasach
Od ponad 10 lat w lasach pod Szczecinkiem można spotkać dzikie konie. Tworzą one trzy rodziny żyjące swobodnie bez ingerencji ludzi.
Pod Szczecinem znajduje się drugi co wielkości ośrodek hodowli konika polskiego. Zwierzęta żyją tam na wolności mając do dyspozycji kilkaset hektarów lasów i łąk. Eksperyment rozpoczęty 10 lat temu przynosi zaskakująco dobre rezultaty.
Mają do dyspozycji ponad 30 hektarów łąk nad rzeką Iną i ponad 600 hektarów lasu. To, gdzie przebywają, zależy od pogody. Teraz na noc idą do lasu, tam odpoczywają, a wczesnym rankiem udają się na łąki, gdzie spędzają dzień, jedząc i drzemiąc – opowiada w wywiadzie RMF FM zajmująca się konikami Anna Liśkiewicz.
Stado liczące 40 sztuk podzieliło się na trzy rodziny które nie wchodzą sobie w drogę. Co roku na wiosnę na świat przychodzą źrebięta. Zwierzęta mają sporadyczny kontakt z ludźmi. Nie są płochliwe. Naukowcy poza obserwacją stada nie ingerują w nie. Zwierzęta nie są dokarmiane, czesane czy podkuwane. Okazało się, że nie tylko same koniki radzą sobie doskonale w warunkach naturalnych ale i mają pozytywny wpływ na ekosystem.
Wcześniej łąki ubożały mocno przez to, że nie było naturalnych kosiarek. Teraz konie wyjadają ekspansywną roślinność zielną i dają szansę rosnąć innym roślinom. Były nawet prowadzone badania na ten temat. Wpływ koników jest jedynie pozytywny – podkreśla Ryszard Siarkiewicz-Hoszowski, leśniczy.
Koniki znajdują się między Stumianami a Kliniskami. Znajduje się tu także specjalna zagroda pokazowa dla turystów. Nie brak jednak jest zaskakujących spotkań w lokalnych lasach.
Pojechaliśmy na wycieczkę rowerową do Stumian. Mój mąż nagle zatrzymał się i kazał nam być cicho. Myśleliśmy, że to jelenie lub łosie gdy przez drogę przed nami przeszło stado około 15 koników. Zobaczyły nas ale nie były zainteresowane bliższą znajomością. -opowiada Pani Anna.
Koniki żyją na terenie rezerwatu co wymaga od turystów zachowania szczególnych zasad. Jednak kontakt z konikami jest możliwy a ich spokojna obserwacja dozwolona.
Na podstawie: rmf24.pl/pp
fot. ilust.