Znany projektant mody Łukasz J. z zarzutami ogromnych wyłudzeń!
Znany projektant mody Łukasz J. zdaniem prokuratury wspólnie z Krzysztofem O. znanym z mafijnych powiązań mieli wystawiać lewe faktury. Adwokat projektanta twierdzi, że jego klient został „wmanewrowany” przez gangstera.
Pozostałości po tak zwanym gangu pruszkowskim nadal działają w świecie przestępczym. Już dawno kije baseballowe zamieniono na lewe faktury i wyłudzenia VAT.
Z ustaleń prokuratury wynika, że jeden z członków zarządu „starego Pruszkowa” Krzysztof O. miał dopuścić się wprowadzenia do obiegu lewych faktur. Jego powiązania sięgały branży modowej gdzie miał współpracować ze znanym projektantem Łukaszem J.
Krzysztof O. miał nakłaniać jednego z przedsiębiorców do wystawiania fałszywych faktur dla kilku warszawskich firm, działających w branży modowej. Wśród nich była spółka Łukasza J. Znanego projektanta mody dotyczyło 8 faktur na łączną kwotę 350 tys. złotych.
Krzysztof O. jest poszukiwany od kilku dni listem gończym. Łukasz J. Jest natomiast oskarżonym o wyłudzenia VAT oraz pomoc przestępczym procederze.
„Kręcony” jest od początku marca ścigany listem gończym. Poza wymuszeniami, których miał się dopuścić z innymi członkami zarządu „starego Pruszkowa”, jest też podejrzany właśnie o pomoc w wyłudzeniach podatków.
Śledztwo w sprawie projektanta mody prowadzone było odrębnie. Akt oskarżenia z początkiem roku trafił do jednego z warszawskich sądów. Łukasz J. jest oskarżony o wyłudzenia VAT oraz pomoc w takich wyłudzeniach, której miał udzielić innej firmie modowej – między innymi przez udostępnienie kontaktu do osoby, która załatwiała lewe faktury.
Do firmy projektanta zgłosiła się spółka, która zaoferowała stworzenie nowych kanałów sprzedaży jego towarów. Pobrała za to wynagrodzenie i wystawiła faktury, jednak – jak mówił mecenas Jacek Ciepluch – nie odprowadziła podatku. „Gdyby mój klient miał świadomość tego procederu, nigdy nie podjąłby współpracy z tą firmą” – dodał mecenas Ciepluch zapewnia też, że jego klient nie zna Krzysztofa O., a jeśli nawet go widział, nie wie kim jest.
Jak wynika ze słów mecenasa Łukasz J. nie wiedział z kim rozmawia a jego naiwność przekracza granicę przyzwoitości.
Na podstawie: rmf/PP
fot. arch.PP