Sensacyjna historia. Pięciolatek zginął dokładnie tak jak to przewidział
Pięcioletni Kacper Szynert na kilka dni przed śmiercią zaczął pytać rodziców, czy Ci nie będą płakać gdy odejdzie od nich do Bozi. Dodatkowo zniszczył wszystkie zabawki jakie posiadał, twierdząc że już nie będą mu potrzebne. W przedszkolu do którego uczęszczał wykonał rysunek na którym było widać wypadek samochodowy i ginące w nim dziecko.
– Wyrwał mi się z ręki. Biegłem, żeby go złapać, ale odbił się od samochodu i uderzył główką o asfalt. Nie mogę o tym rozmawiać. Dopiero wróciłem ze szpitala – wspominał pogrążony w żałobie dziadek chłopca.
To właśnie dziadek przeważnie odbierał chłopca z autobusu i zanosił na rękach do domu. Feralnego dnia, 25 kwietnia 2013 roku chłopiec jednak zamiast pobiec do dziadka wybiegł zza autobusu na jezdnię. Wpadł pod nadjeżdżający samochód.
Kacperek przeżył zderzenie. Śmigłowcem został zabrany do szpitala w Warszawie. Obrażenia głowy okazały się zbyt poważne i chłopiec zmarł.
Zarówno rodzina jak nauczyciele z przedszkola wielokrotnie powtarzali, że chłopiec rozwijał się ponadprzeciętnie. W wieku 2,5 lat potrafił już samodzielnie czytać. Interesował się przyrodą, a nawet zaczął się uczyć języka chińskiego.
W zeszycie do nauki pisania chłopiec na ostatniej stronie zapisał swoje imię i nazwisko. Ostatnią literę nazwiska znacznie powiększył, czym przypominać może krzyż.
Dopiero po śmierci dziecka rodzice zaczęli łączyć ze sobą te wszystkie fakty. Czy więc to prawda, że pięciolatek przewidział własną śmierć?
Inf. Crime.com