112AktualnościCiekawostkiFinanse & bussinesMotoryzacjaWarszawa

Skasował nowe Porsche Cayman. Miał je od 12 godzin

Do nietypowej sytuacji doszło w centrum Warszawy 11 grudnia b.r. Kierujące Porsche nie był bezpośrednim sprawcą wypadku jednak czeka go bardzo wysoki rachunek.

Porsche Cayman od 11 grudnia było w ofercie jednej z wypożyczalni samochodów. Nie przetrwało nawet 12 godzin. Dobra wiadomość jest taka, że w wypadku nikomu nic się nie stało. Kierującego Porsche czeka jednak bardzo wysoki rachunek.

Umieszczenie sportowego Porsche w ofercie wypożyczalni na minuty było raczej błędem. . Porsche Cayman pierwszej generacji, które trafiło do wypożyczalni ma umieszczony centralnie sześciocylindrowy silnik w układzie boxer i poj. 2,7 l. Moc 245 KM pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w 6,1 sekundy i osiągniecie prędkości 258 km/h.

To auto drogie w użytkowaniu, nawet jeśli mowa o wynajmie na minuty. Bazowa stawka za wypożyczenie Porsche Cayman wynosiła 3,99 zł za każdą minutę jazdy oraz 4,99 zł za przejechany kilometr.

Kolizja miała miejsce na ul. Twardej w Warszawie. Nikt nie ucierpiał, jednak policja podczas rutynowej kontroli trzeźwości stwierdziła, że kierujący Porsche był pod wpływem alkoholu. Mimo że nie on był sprawcą kolizji poniesie za to duże konsekwencje. Według polskiego prawa, jeśli okazuje się, że poszkodowany jest pod wpływem alkoholu albo środków odurzających, automatycznie staje się współsprawcą wypadku. Do zbadania również pozostaje kwestia prędkości z jaką się poruszało Porsche przed zderzeniem. Jeśli kierowca znacznie przekraczał dozwoloną w tym miejscu prędkość, również może być częściowo obarczony winą.

Wszystko to stawia pod znakiem zapytania czy ubezpieczyciel pokryje koszty napraw. Wiele wskazuje na to, że wobec ustaleń policji rachunek za straty dostanie kierujący feralnym Porsche. Może być też tak, że rzeczoznawca uzna naprawę za droższą niż samochód co automatycznie obarczy kierującego ceną sportowego Porsche.

Na podstawie: Facebook/moto.pl

fot. ilustracyjne/arch./facebook

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *