Węgry murem za Romanowskim. Kolejne upokorzenie Bodnara i Tuska
Sprawa ministra Marcina Romanowskiego była jedną z pierwszych mających na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej od katastrofalnych wyników działań rządy 13 grudnia pod wodzą Donalda Tuska. Na najnowsze działania prokuratora generalnego Adama Bodnara odpowiedziały Węgry.
Sprawa Marcina Romanowskiego jest jedną z kilkunastu spraw, jakie na polecenie rządu 13 grudnia mają zajmować opinię publiczną zamiast spraw katastrofy polityki społecznej i gospodarki polskiej od 2024 roku.
Marcin Romanowski, obawiając się politycznych motywacji prześladowań członków rządu Prawa i Sprawiedliwości udał się na Węgry. Tam to byłemu wiceministrowi udzielono azylu politycznemu należnemu osobom prześladowanym za swoje poglądy.
10 stycznia Adam Bodnar skierował do węgierskiego Ministerstwa Sprawiedliwości pisma informującego o wydaniu europejskiego nakazu aresztowania.
Węgierska prokuratura zgodnie z prawem odpowiedziała, że sprawa polskiej noty zostanie rozpatrzona przez węgierski sąd bez udziału strony polskiej co jest zgodne z regulacjami europejskimi.
Wbrew tezom wygłaszanym przez polityków KO-PO, europejski nakaz aresztowania nie jest obligatoryjny i podlega rozpatrzeniu przez sąd miejscowy.
Węgry wysłały jednocześnie jasny sygnał co sądzą o zarzutach wobec ministra Romanowskiego.
Polski polityk został zaproszony przez węgierskiego ministra do spraw europejskich Janosa Boka. Na spotkaniu minister Romanowski poinformował węgierskiego urzędnika o nadużyciach polskich władz i bezprawnych działaniach Bodnara i Tuska mających na celu prześladowanie opozycji oraz wprowadzanie w błąd opinii publicznej.
Wiceminister namalował niezwykle niepokojący obraz warunków panujących w Polsce, który powinien poważnie zaniepokoić każdego Europejczyka – powiedział po spotkaniu minister Bóka.
Zaproszenie Marcina Romanowskiego na spotkanie z wysokim przedstawicielem rządu Węgier jest jasnym sygnałem dla rządu Donalda Tuska jak oceniane i traktowane będą działania koalicji 15 października.
Źródło: pp
fot. ilust.