Bitwa o polskie paczkomaty. Najwięcej stracą klienci?
Niedawno hitem internetu stał się paczkomat z Wrocławia. Dostał nawet swoje przydomki „paczkoMatka” czy „Godzilla”. Wrocławski megapaczkomat zostanie rozebrany jednak bitwa trwa o znacznie większą stawkę.
Wrocławski konserwator zabytków zdecydował o rozbiórce megapaczkomatu o którym było głośno w internecie. To jednak tylko zabawny epizod wielkiej wojny jaka toczy się na polskim rynku przesyłek.
Spór powstał między Pocztą Polską a InPost – który obecnie przoduje na rynku paczkomatów.
Rynek przesyłek kurierskich i paczkomatów rozwija się gwałtownie dzięki pandemii. Kwitnie handel w internecie a tym samym konieczność przesyłania towarów dla detalicznych odbiorców.
Jednocześnie konkurencja rośnie. Początkowy niemal monopolista InPost zaczyna być naciskany przez Pocztę Polską oraz rozwój sieci przesyłek opartych o punkty RUCH które chce rozwijać nowy właściciel PKN Orlen.
Spór Poczty i InPost rozgorzał już w 2015 roku. Prywatny podmiot jest zdania, że wyłącznie on powinien mieć monopol na nazywanie tak obiektów do odbioru paczek. Jednak państwowa spółka uważa, że nie powinna to być nazwa zastrzeżona i również obiekty PP powinno móc się tak określać.
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który orzekł na korzyść Poczty Polskiej. InPost wniósł jednak skargę kasacyjną do NSA i jak dodaje Justyna Siwek z Poczty Polskiej, wciąż nieznany jest termin rozprawy.
Póki co Poczta Polska nie stosuje nazwy paczkomaty obchodząc ją określeniem „automat paczkowy”. Jednak w obiegowym języku stosuje się nazwę paczkomat na wszystkie obiekty tego typu.
Michał Wojtyszek – pełnomocnik InPostu, twierdzi, że „używanie tego określenia w kontekście innych automatów, niż Paczkomaty InPostu jest naruszeniem dóbr osobistych spółki oraz naruszeniem przysługujących jej praw własności intelektualnej”.
Cytowany przez money.pl pełnomocnik liczy na korzystny wyrok dla InPost w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.
Na podstawie: money.pl/PP
Fot. ilustracyjne/InPost